Wyobrażenie Syberii jest proste – niekończąca się przestrzeń i zima. Jego nieodłączne elementy pojawiały się w niezliczonych żartach. W jednym z takich dowcipów konduktor łapie gapowicza jadącego Koleją Transsyberyjską. Z powodu braku stacji i dokuczliwego mrozu kontroler postanawia pobić pasażera. Po dwóch dniach spotyka tego podróżnika i robi to samo. Zainteresowani podróżni pytają nieszczęśnika, gdzie zamierza dojechać. Gapowicz odpowiada, że jeśli będzie w stanie, to do Władywostoku.
Żelazna kurtyna znikła, mur berliński upadł, Związek Radziecki nie istnieje, ale bariery w umysłach pozostały. Mit Syberii łączy fascynację egzotyką i obawę przed nieznanym. Dla ludzi Zachodu kraina wydawała się miejscem idealnym dla wolnych duchów i tych, którzy chcą poprawić swój status. Inny mit dotyczy sprzyjających warunków emancypacji kobiet. Wielu kupców dysponujących majątkami wybierało młode żony. W rezultacie takie matrymonialne plany kończyły się śmiercią mężów, podczas gdy majątki trafiały do kobiet. Atrakcyjniejsze możliwości awansu społecznego wynikały z braku wykwalifikowanych kadr. Dzieje Syberii to nie tylko tragedie zesłańców, ale także niezwykłe odkrycia i nietuzinkowe osobowości. Charakter tego miejsca opisuje pochodzenie jego nazwy. W języku tatarskim sibir oznacza ‘ziemię uśpioną’, mongolskie siber znaczy ‘piękny’.
Syberia nieczęsto pojawia się w mediach, zwłaszcza w pozytywnym kontekście. Jej wątpliwą reputację, nawet współcześnie, potwierdza m.in. przypadek rosyjskiego oligarchy Michaiła Chodorkowskiego, który ponad rok spędził w więzieniu w Krasnokamieńsku w Kraju Zabajkalskim. Skojarzenia związane z tą krainą są zwykle jednoznaczne. Lodowe piekło, ziemia nieludzka czy ziemia milczenia i grozy – to tylko wybrane z określeń. Są też wyobrażenia zgoła inne. Syberia jest w nich krainą nieskrępowanej wolności i tym, czym dla kowbojów był Dziki Zachód. Nieskończone przestrzenie cieszyły się złą sławą, ale były również celem wielu wypraw i miejscem samorealizacji.
W kolonizacji Syberii wzięli udział także Polacy – żołnierze Stefana Batorego, stronnicy króla Stanisława Leszczyńskiego, konfederaci barscy, uczestnicy powstań: kościuszkowskiego, listopadowego i styczniowego, żołnierze walczący po stronie Napoleona po porażce wojennej w 1812 roku, a także spiskowcy i rewolucjoniści. Doborowe grono zesłańców obejmuje m.in. Piotra Wysockiego, księdza Piotra Ściegiennego, Józefa i Bronisława Piłsudskich, Benedykta Dybowskiego, Jana Czerskiego i wielu innych. Na przełomie XIX i XX wieku znaczna część Polaków szukała lepszego życia w Ameryce, inni – głównie chłopi – zwabieni możliwością zdobycia ziemi i zapomogi ruszali w przeciwnym kierunku. Emigranci z Małopolski i Zagłębia Dąbrowskiego kolonizowali Syberię. Wieś Wierszyna zasłynęła zachowaniem języka polskiego.
We wprowadzeniu do Wspomnień z domu umarłych Fiodor Dostojewski przedstawił Syberię jako miejsce, gdzie ludzie cenią tradycję, klimat jest wspaniały [sic!], kupcy zamożni, kobiety urodziwe, a kawior wyborny. Autor Biesów był pod wrażeniem niezwykłego urodzaju, a krainę tę określał mianem błogosławionej. Syberia – kraina paradoksów? Choć słowa powieściopisarza zdają się brzmieć sarkastycznie, nie są takie. Kraina mrozu to obraz, który chciał on zobaczyć, ale niestety mógł go sobie tylko wyobrazić w reakcji na izolację i samotność. Rzeczywistość była inna. Dostojewski w jednym z listów napisanych po powrocie z katorgi narzekał na wątpliwą urodę Omska i burze śnieżne. Jego zdaniem miasto było siedliskiem rozpusty. Zła sława rzeczywistej Syberii wygrała z krainą ze snów.
Pod koniec epoki caratu oficjalnie akceptowano 3 religie: chrześcijaństwo obrządku wschodniego, buddyzm i islam, który rozprzestrzenił się dzięki muzułmańskim kupcom. Ekspansja buddyzmu objęła głównie Zabajkale i rejon Bajkału. Lamaizm, który zadomowił się wcześniej w Mongolii, zyskał popularność w XVII i XVIII wieku. Tubylcy wierzyli w duchy, czcili swoich przodków i przyrodę. W części wyznań animistycznych kluczową rolę odgrywał szaman. Jego pomoc była pożądana, gdy wyczerpano już możliwości kontaktu z mocami nadprzyrodzonymi, np. w przypadku poważnej choroby.
Jednak to kult przyrody zdaje się najbardziej zrozumiałą formą wiary na terenach, gdzie niepodzielnie rządzą żywioły. Mroźne wiatry, lód, bajeczne chmury gnane po bezkresnym niebie i tajemnicze jezioro określały wyraźnie granice możliwości żyjących tu ludzi. Według niemieckiego filozofa Georga Hegla Syberia, która nie pozwala ludziom normalnie żyć, znajduje się poza granicami historii.
Bezdennym źródłem niezwykłych historii i baśni pozostaje mityczny Bajkał, uważany przez ludy syberyjskie za miejsce święte. Buriaci znają opowieść o człowieku imieniem Choridoj, który spotkał na Olchonie trzy łabędzie. Po wylądowaniu ptaki zmieniły się w trzy urodziwe panny. Choridoj zbliżył się do nich i zabrał pierzaste przyodzienie należące do jednej z nich. Boginka utraciła możliwość latania i poślubiła mężczyznę, dając początek rodowi Chori. Małżeństwo doczekało się jedenastu synów. Gdy para dożyła sędziwego wieku, żona poprosiła męża o cudowną szatę, którą dawniej jej skradł. Założyła ją i… zamieniła się w łabędzia. Potomkowie rodu Chori do dziś darzą te ptaki szacunkiem.
Olchon to nie tylko największa wyspa Bajkału, ale także miejsce święte. Dotrzeć na nią można promem. Opuszczający bus turyści przyjeżdżający m.in. z Irkucka powinni uzbroić się w cierpliwość. Trzygodzinne oczekiwanie na prom na początku stycznia oferuje znacznie więcej niż tylko możliwość wychłodzenia. Na brzegu tłoczy się duża grupa turystów, większość z nich to Azjaci. Europejczycy są w defensywie. Wolą syberyjskie lato. Pomimo tęgiego mrozu i przenikliwego wiatru najodważniejsi nie mają czapek.
W tych warunkach słynne powiedzenie Coco Chanel – moda przemija, styl pozostaje – nabiera szczególnego znaczenia. Niektóre uczestniczki przeprawy zdają się ignorować srogą zimę. Ich ekscentryczne stroje (krótkie fantazyjne kurtki czy buty na koturnach) wprawiają w głębokie zakłopotanie tych, którzy wybrali wygodę. Skakanie, termos czy dodatkowa para rękawic mogą okazać się pomocne. Tak czy inaczej, nikt nie wyjdzie z tej sytuacji bez szwanku. Trzęsą się wszyscy bez wyjątku, a do najbliższej kawiarni daleko. Opuszczając kolejkę, można stracić miejsce w kolejnym kursie promu. To oznacza dłuższe oczekiwanie. Najlepiej z zimą radzi sobie obsługa promu. Z litością zmieszaną z rozbawieniem obserwuje tłum na brzegu i nie zważa na mroźny wiatr. Jezioro jest już częściowo zamarznięte.
Droga do Chużyru przypomina krajobraz księżycowy. Z lewej strony siny Bajkał, z prawej – pokryte śniegiem pagórki. Monotonny widok ożywiają słupy telegraficzne. Wiele domów w osadzie jest drewnianych, kilka z nich wyróżnia się bogatymi zdobieniami. Pierwsze dni styczniowe to w Rosji, zwłaszcza w dużych miastach, huczne obchody Nowego Roku i nieskończone toasty. Olchon wydaje się miejscem nie z tej ziemi i oazą spokoju. Symbolem wyspy jest skała Szamanka (Burchan). Dla rdzennych mieszkańców Olchonu teren ten należał do bóstwa, więc nie zamieszkiwali w pobliżu. Przenikliwy wiatr porusza kolorowymi wstążkami na drzewach. Niebo wygląda jak zmarszczona tafla jeziora. Idealnie przejrzysty lód na jeziorze przypomina odbite w nim obłoki. Słońce lub mgła zmieniają wyspę nie do poznania. Niebo skrzy się jak woda, może być różowe, pomarańczowe lub sine, odcieni jest bez liku. Bajkał to uczta dla oczu.
Mający szczęście (a także wyobraźnię) turyści utrzymują, że widzieli foki bajkalskie w ich naturalnym środowisku. Ci, którzy chcą ujrzeć zwierzęta na własne oczy, a nie tylko oczyma wyobraźni, mogą je spotkać w nerpinarium w Irkucku. Nerpy prezentują cyrkowe akrobacje i tańczą z wiosłami. Ponadto malują obrazy, które rodzice rozentuzjazmowanych dzieci licytują na koniec występu. Widzowie nie gardzą gargantuicznymi nerpami-maskotkami. Tylko nieliczni wychodzą stąd bez pamiątek.
Irkuck jako stolica Syberii Wschodniej jest ważny nie tylko z powodu nerpinarium, w którym mieszkają trzy foki. Jednak tym razem kilka uwag o Buriacji. Porównując Irkuck i Ułan-Ude, nietrudno zauważyć, że drugie z miast jest bardziej azjatyckie. Potwierdza to wizyta w Muzeum Historii Buriacji. Prezentowane tu eksponaty – stroje, meble, rzeźby, wyobrażenia bóstw buddyjskich i księgi – kojarzą się raczej z Tybetem, Indiami, Mongolią czy Chinami. Ułan-Ude słynie z licznej społeczności buddystów. Źródłem buddyzmu tybetańskiego w Kraju Zabajkalskim i Buriacji była Mongolia. Konsekwencją stalinowskiego terroru w latach 30. XX wieku było zesłanie zwolenników tej filozofii do obozów. Większość świątyń została zniszczona, a lamowie zostali zmuszeni do porzucenia swoich praktyk i studiowania marksizmu-leninizmu.
Pierwszy buddyjski klasztor w ZSRR został ustanowiony po II wojnie światowej w 1945 roku w Iwołdze Górnej, nieopodal Ułan-Ude. Była to nagroda Stalina za udział Buriatów i buddystów w wojnie. Zwiedzający obchodzą kompleks, poruszając się zgodnie z ruchem wskazówek zegara, wprawiając w ruch młynki modlitewne. Mnisi w świątyni siedzą na dwóch równoległych długich ławach i recytują modlitwy. Monotonne melodie ich głosów przerywają donośne dźwięki trąb. Przy ołtarzach ludzie kładą monety. Turyści przy wejściu kupują pamiątki. Wchodząc do świątyni, człowiek zdaje się uginać pod ciężarem kolorów, dźwięków i zapachu świec. Dopiero syberyjski mróz i śnieg na zewnątrz przypominają, że wciąż jesteśmy w Rosji.
Ostatni, ale nie mniej istotny – pomnik Lenina na Placu Sowietów w Ułan-Ude. To największy na świecie monument przedstawiający głowę wodza rewolucji. Rzeźba waży 42 tony i ma 7,7 m wysokości. Powstała w 1970 roku dla upamiętnienia setnej rocznicy urodzin radzieckiego przywódcy. Lenin patrzy na noworoczne rzeźby lodowe i zimowe wesołe miasteczko. Odwiedzający Plac Sowietów mówią często, że warstwa śniegu na jego głowie wygląda jak jarmułka. Niezależnie od pory roku pomnik jest chętnie odwiedzany przez turystów i nowożeńców.
Podróżowanie po Syberii zimą może wydawać się pomysłem surrealistycznym. Trudno jednak, zwłaszcza będąc Polakiem, myśleć o niej w kategoriach innych niż lodowa pustynia (lub w wersji bardziej ekstremalnej: lodowe piekło). Tu wciąż rozsądniej jest liczyć na pomoc Sybiraka niż na dostęp do Internetu. Ludzie stąd, w przeciwieństwie do sieci, nie zawodzą.
Tekst: Urszula Furmanowicz
Zdjęcia: Krystian Furmanowicz, Urszula Furmanowicz